Przejdź do głównej zawartości
Temat dnia. Puchar Challenge.

Nie będę się wymądrzał i nie będę jechał po federacji ani nie mam żadnych rewelacyjnych rozwiązań. Podam Wam tylko powody, dlaczego moim zdaniem Olsztyn, Warszawa, Radom i Kielce, a pewnie też i Orlen Liga, podjęły taka decyzję.




Nie będę pisał o Lidze Mistrzów ,bo to prestiż. Nie będę pisał o pucharze CEV ,bo grałem w nim ostatni raz z Jastrzębiem dawno temu.Opiszę moje wrażenia z pucharu Challenge, bo jakieś pojęcie o nim mam. W ciągu trzech lat graliśmy w tych rozgrywkach dwa razy. Za pierwszym razem osiągnęliśmy pamiętny finał z Częstochową i zbierałem moje doświadczenia na wyjazdach, bo jeździłem jako asystent trenera, ale też jako kierownik drużyny dla oszczędności.
Za drugim razem to zagraliśmy w sumie dwa mecze, ale wnioski też można wyciągnąć.
Pozwolicie, że to wypunktuję:



1. Byłbym zaskoczony gdyby któryś z zespołów zgłosił się do tego pucharu, bo pod względem finansowym to tylko strata, która może być duża (jeżeli nie trafisz na słynne zespoły), albo bardzo duża (jeżeli nie trafisz na słynne zespoły i los wyrzuci cię na krańce Europy lub Azji) .

2. Nawet trafiając na znany kibicom zespół jak Fenerbahce z Miljkovicem, Marshallem, Fontelesem i Castelanim ledwo co w połowie zapełniliśmy Torwar.

3. Musisz oszczędzać na przelotach i praktycznie nie latasz bezpośrednio, bo oczywiście nie wylosowałeś klubu z Pragi, Berlina czy Wiednia tylko w małej miejscowości oddalonej od małego lotniska o 300km . Trwa to cały dzień. To wyobraźcie sobie jak wygląda tydzień. Sobota-liga. Wtorek rano- wylot. Wtorek późny wieczór-trening. Środa-mecz. Czwartek rano-wylot. Czwartek noc-przyjazd do domu. Piątek- wyjazd na mecz ligowy. Przypominam, że w tu nie grają zespoły z wyrównaną 12-stką tylko z 8-9-cioma zawodnikami i dokooptowanymi juniorami.
Dobrze, jeżeli jest możliwość przelotu, bo na Białoruś pędziliśmy autokarem. Chyba z 800km.

4. Oczywiście modlisz się przed losowaniem, żeby los Cię oszczędził i jako prezes na kolanach przyglądasz się losowaniu. "Nie, błagam. Tylko nie Syberia! Uff . To nie Syberia. Azory . Pięknie .Skąd wziąć na przeloty?"

5. Żeby się zgłosić oczywiście musisz zapłacić.

6. Za przeloty, hotele, wyżywienie sędziów i superwizora oczywiście płaci klub. Możesz też się modlić, aby przydzielono Ci sędziego ze Słowacji (co się czasem zdarza) ,ale znając Twojego farta dostaniesz jednego sędziego z Azerbejdżanu, drugiego z Grecji, którzy lubią dobrze zjeść. Pamiętaj, że za ich posiłki płacisz Ty.
Grając finał z Częstochową wspólnie apelowaliśmy do CEV o sędziów i superwizora z Polski w celu obcięcia kosztów. Oczywiście federacja się nie zgodziła.

7. CEV każe zasłonić reklamy na sali, których nie aprobuje. Dodatkowo dostajesz tylko (chyba) dwa miejsca na bandach reklamowych. Resztę masz obowiązkowo narzuconą. Sponsorowi klubu raczej to się nie spodoba.

8. Musisz walczyć o możliwość pokazania meczu w TV.

9. Superwizor sprawdzi każdy kąt na Twojej hali. Sam byłem świadkiem jak mu się nie podobały kolory chorągiewek sędziów liniowych. Jeden miał czerwoną ,a drugi zieloną. Dlaczego nie mają takich samych?
Ale gwarantuje Ci, że na Białorusi, Ukrainie, Rumunii czy Chorwacji to nie ma znaczenia.

10. Uczestniczyłem we wszystkich odprawach przedmeczowych i czasami miałem tego dosyć. Sprawdzanie centymetrem wielkości numerów na koszulkach itp. Sędzia na Ukrainie chyba też, bo zwyczajnie na takim spotkaniu zasnął  :) . 

Czytam dzisiaj opinie prezesów klubów i wszystkie są przemyślane i wyważone. "Przepraszamy kibiców, ale nas zwyczajnie nie stać" i ja to rozumiem.
Przeczytałem pomysł prezesa Przedpełskiego o zlikwidowaniu pucharu challenge i CEV ,a zastąpieniem ich eliminacjami do Ligi Mistrzów.
Taki pomysł mi się podoba. Masz dobry zespół i chciałbyś coś zawojować w Europie. Telewizja ,prestiż, pełne hale i możliwość wyciągnięcia jakiejś kaski w przypadku dostania się do LM. Twoje ryzyko.

Nie ma wątpliwości, że coś tu trzeba zmienić, bo gra w pucharach to ma być nagroda.





Komentarze

  1. Moim zdaniem bardzo dobrze, że Polska zrezygnowała z pucharu challenge. Po pierwsze, to się nie opłaca finansowo, po drugie, nie opłaca się czasowo. Nie bez powodu puchar challenge nazywany jest pucharem śmieciowym. Zgadzam się z panem w 100%, kolejny trafny tekst.

    OdpowiedzUsuń
  2. bardzo dobre podsumowanie zgadzam się w 100 %, lepiej już ściągnąć lepszych graczy niż tracić kasę w bezsensowny sposób ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nic dodać nic ująć...Cała prawda ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. W pełni popieram decyzję naszych klubów (i zgaduję, że nie tylko kluby z naszej ligii rezygnują z tego pucharu) i jest mi niesamowicie szkoda jak patrzę na LM siatkarzy i porównując ją do piłkarskiej. Krótko mówiąc w pełni się zgadzam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się wypowiem na temat moim zdaniem najważniejszy, jeżeli chodzi o siatkówkę w tym kraju - ponieważ bardzo jestem nią zajarany - jestem wręcz pasjonatem siatkówki a że się w życiu trochę w to pograło i pogrywa do dzisiaj - bo się nauczyło "z samego oglądania" - to mnie to boli mianowicie - cytuje:

    "2. Nawet trafiając na znany kibicom zespół jak Fenerbahce z Miljkovicem, Marshallem, Fontelesem i Castelanim ledwo co w połowie zapełniliśmy Torwar. "

    Już abstrahując od tego - że Warszawa jest wybitnie niesportowym miastem na skalę kraju - stwierdzam, że Polacy się po prostu na siatkówce nie znają. Jest to skutkiem tego, że jest w Niej bardzo, bardzo mało pieniędzy w porównaniu do piłki nożnej, jest mniej medialna i tak dalej i tak dalej.

    Ja akurat jeżdżę sobie za Resovią Rzeszów. - Ogólnie jestem spod Warszawy, studiuję w Poznaniu - ale po kontaktach załatwiłem bilety i razem z kumplem ze Szczecina pojechaliśmy 2 czy 3 sezony temu do Rzeszowa na mecze z Cuneo i Maceratą - a wśród 50% (świadomej - miałem wcześniej takie wyobrażenie) widowni wielkie zdziwko, że Resovia dostaje dwa razy plecak do zerka a N'Gapeth, Wijsmans czy Zaystev śmieją im się w twarz.

    A żeby było jeszcze śmieszniej (bo ile się zestresowałem z planowaniem i myśleniem czy w ogóle będą bilety na takie topowe spotkanie) to przed każdym z tych spotkań można było kupic bilety w dniu Jego rozgrywania i to myślę w liczbie sztuk 200-300 na miękko.

    Wśród zagorzałych kibiców siatkówki - raczej młodzieży płci żeńskiej - po wygraniu przez Polaków Ligi Światowej w 2012 zapanowała fala euforii i pretensje do całego Świata - dlaczego to Siatkówka nie jest w kraju nad Wisłą sportem narodowym? - Ano nie jest i nigdy nie będzie, chocbyśmy byli taką potęgą w siatkówce jak Brazylia czy Rosja... Z resztą... Podajcie mi kraje w których piłka nożna nie jest sportem narodowym? - W USA mają sporty amerykańskie, Azja pogrywa w krykieta, jakaś piłka nożna na koniach - polo czy coś...

    A o siatkówce słyszał ktoś? - Tutaj jest wielki problem, żeby to wypromowac. - Daje sobie rękę uciąc, że są na tym świecie ludzie - którzy sprzedaliby i gówno w sreberku czy telewizor CRT w dzisiejszych czasach... A CEV i FIVB walczą nieustannie i w pocie czoła pracują już drugą dekadę aby sprzedac siatkówkę w dobrym wydaniu - a tu się okazuje, że w kraju w którym siatkówka winna byc sportem narodowym na Milijkovica, Marshalla, Zaytseva, Sokołowa czy Travice nie może przyjsc 4000 ludzi na halę czy na organizację Mistrzostw Świata nie ma odpowiedniego budżetu (Mistrzostwa Świata przypominam) czy rok w rok jest wielki płacz oto, że w Starych Jabłonkach także nie ma pomocy i co to będzie, co to będzie...

    Ludzie są dzisiaj nieświadomi wielu elementarnych rzeczy. - Przyjeżdża Macerata i nie wiadomo skąd to i co to za chłopaki. - To tak jakby isc do teatru i nie wiedziec na co się idzie, w jakim języku będzie sztuka - czy w ogóle coś będą mówic aktorzy a może w ogóle będą grały same pacynki wypchane watą...

    Z tego powodu jest mi bardzo smutno. Salut.





    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. niestety, siatkówka wymaga myślenia i skupienia uwagi w trakcie oglądania. W dobie ogólnego ogłupiania ludzkości, gdzie ważniejsze jest ile lajków zgarnie moje zdjęcie i informowanie wszystkich 1245 znajomych że właśnie się jest na siłowni/w starbucks'ie/przebiegło 13 km wg aplikacji endomondo oderwanie się od telefonu na co najmniej 1,5 godz. wymaga nie lada poświęcenia. Niestety nie wystarczy patrzeć na boisko raz na 5-10 minut bo i tak padną tylko dwie-trzy bramki. W siatkówce (ale też np. ręcznej, koszykówce) punkty zdobywa się szybko, 10 minut nieuwagi i może się okazać że zawodnicy schodzą na drugą przerwę techniczną.
      I następne zagadnienie - elastyczność przepisów, które są modyfikowane praktycznie rokrocznie. Przestałam oglądać transmisje z rodziną czy znajomymi, bo ciągle tylko słyszałam: dlaczego tamci zdobyli punkt? -bo ci dotknęli siatki. Ale tamci dotknęli siatki i nie stracili punktu? -bo dotknęli dozwolonej strefy. A dlaczego dostali punkt skoro nie było piłki w grze? -bo trener dostał kolejną kartkę. A dlaczego...
      Nie ukrywajmy, piłka nożna jest sportem dla mas z prostymi zasadami - strzelić przeciwnikowi, pilnować żeby nie wyjść na spalone, nie ruszać zawodników przeciwnika - i 90% kibiców to zadowala. Pozostałe 10% dołoży jeszcze do tego strategię i taktykę i jest git majonez. Siatkówka niestety wymaga więcej, a tym samym nie trafi do tak szerokiego grona odbiorców. A każdy kibic to większa świadomość marki. Większa świadomość marki = Większe pieniądze. Większe pieniądze = większe wsparcie sponsorów.

      Co mnie smuci? Mamy jedną z najlepszych lig siatkarskich na świecie. Grają u nas międzynarodowe gwiazdy. A wiadomości sportowe TVP (zapewne najczęściej oglądany "serwis sportowy") pokazują wyniki podrzędnych lig kopaczy z pcimia dolnego, a o zdobyciu siatkarskiego Mistrzostwa Polski łaskawie poinformują po dwóch dniach - o ile wogóle.
      Może jakby kibice urządzali burdy na halach sportowych, podpalali się i rzucali racami to wspominali by i w głównym wydaniu wiadomości? Ale czy o takie "promowanie" nam chodzi? Nieważne jak - ważne żeby mówili?

      Usuń
    2. Mądre słowa.

      Usuń
    3. o Macerata przyjeżdża, zrobię sobie słodkie zdjęcie z tym no, Zaj, Zay, no tym co ma taki fryz :P a jak się zgodzi to zawsze jest nasz Kureczek :*

      Usuń
    4. Dla mnie problemem nie jest brak wiedzy kibiców na temat siatkówki bo kibice są różni. Jeden całe życie gra w siatkówkę, pasjonuje się nią i zna zawodników ligi rumuńskiej, a drugi ogląda tylko kilka razy w roku kadrę i jedyne nazwiska, które mu coś mówią to Wlazły, Ignaczak, Nowakowski i kiedyś słyszał coś o Żygadle. Tylko czy każdy kto przychodzi na narodowy oglądać polskich kopaczy zna tajniki piłki nożnej i jest jej pasjonatem czy może wiele osób przychodzi tam dla widowiska, emocji, zobaczenia na żywo znanych zawodników itd. Problem nie leży w jakości, ale w ilości kibiców siatkówki.

      Co do publiczności w Rzeszowie i meczach z Maceratą i Cuneo to nie wiem jak mam się odnieść do tego co napisałeś. Sam byłem na tym meczu i chyba zdziwienie, że leją nas Włosi pomyliło Ci się po prostu z wiarą we własny zespół i w to, że można czasami wygrać mecz z rodzaju tych „nie do wygrania”.

      Usuń
  6. dopóki siatkarskie władze nie zaczną dzielić się kasą z klubami grającymi w pucharach tak to będzie wyglądało. Jeśli nawet LM nie przynosi dochodu, a grają w niej najlepsze zespoły Europy to o czym tu mówimy. W piłce gra nawet w Lidze Europejskiej przynosi wymierne korzyści finansowe a w siatkówce bida.

    OdpowiedzUsuń
  7. Panie Bednaruk, pan chce być celebrytą czy trenerem? Bo pańskie zachowanie powoli zaczyna przekraczać cienką granicę. Nie mam zamiaru tutaj pana hejtować, ale tak to wygląda. Zaczęło się od wszechwiedzących komentarzy na twitterze, dzieci podłapały i pana zaczęły wychwalać, a teraz jaki celebryta się z pana zrobił. Może zamiast spędzać tyle godzin na dłubaniu w klawiaturę i dbaniu o swój internetowy wizerunek pomógłby pan klubowi w szukaniu nowych sponsorów. Jakiś bank albo firma ubezpieczeniowa. W Warszawie tacy biznesmeni, metropolia na miarę czołówki Europy, a wy się tak lenicie, a szczególnie pan. Gdyby wam wszystkim zależało na tym by powstał w miarę solidny klub to na pewno w takim mieście byście znaleźli jakiegoś sponsora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za ten komentarz, bo prawdę mówiąc spodziewałem się go i nawet treść mnie nie zaskoczyła. Pozwolisz, że odpowiem. 1.Zdaję sobie sprawę,że jest mnie więcej w sieci niż innych trenerów, ale sam wystawiam się z pełną odpowiedzialnością na ostrzał ,szczególnie jak mój zespół zacznie przegrywać. Wtedy będę dużo łatwiejszym celem. 2. Moje komentarze na tt nie są wszechwiedzące, a raczej z dużym dystansem i humorem (ale to kwestia gustu). 3. Nie wiem nic o jakich wychwalających dzieciach piszesz. 4. Siedzę obecnie przy komputerze większość czasu, bo tego wymaga moja praca. 5.Każdy dba o swój wizerunek i nie wiem co w tym złego z tym. Z tym, że ja nie oszukuję i zgrywam cwaniak,taki już mam styl :) 6.Widzę ,że nie do końca zdajesz sobie sprawę na czym polega poszukiwanie sponsorów. Moja praca polega na siedzeniu na sali,a skoro nie mam tam teraz zajęć to siedzę przy komputerze szukając godzinami nieodkrytych perełek 7. Jedynym problemem Twoim zdaniem, aby powstał silny klub w Warszawie jest to ,że na nam za mało zależy,a to jest krzywdzące dla wielu pracujących tu ludzi. 8. Mnie nie rusza argument lenistwa ,bo nie zdajesz sobie sprawy jak klub funkcjonuje,ale poważnie nie mam z tym problemu .Możesz mnie nazywać leniem .
      PS. Poważnie dziękuję za ten komentarz, ale mam jedno pytanko. To w końcu te moje teksty na blogu podobają się, czy nie ? :) Proszę się uśmiechnąć i uwierzyć ,że wielu ludzi w klubie oddaje swoje serce, aby było lepiej

      Usuń
    2. Jak sam Pan wie, "hejty" będą zawsze i wszędzie. Dodając do tego login: Anonimowy, otrzymujemy typowego użytkownika Internetu, który - korzystając z okazji do zjechania kogoś z góry do dołu bez ujawniania tożsamości - po prostu to robi. Konstruktywizmu niestety brak. (Nawiasem, wolałabym, żeby bank obniżył oprocentowania kredytów i podwyższył zyski z lokat, zamiast pieniądze zarobione na obracaniu cudzą forsą przeznaczać na sponsoring, ale to już szczegóły, nie o tym miałam pisać).
      Pewnie, że chciałoby się kupę forsy i zawodników z najwyższej półki. A ja uważam, że na warunki, które są, Warszawa radzi sobie dobrze. Radzę spojrzeć na przykład na Gdańsk, który teoretycznie ma mocnego sponsora, a w praktyce obstawiamy tyły, bo coś cały czas nie zaskakuje. Przyczyny są różne i nie będę się nad nimi rozwodziła, niemniej należy docenić właśnie pracę ludzi, o których trener wspomniał - bo starania po prostu widać po wynikach i tyle. O ile oczywiście ktoś nie spodziewa się od razu Mistrzostwa Polski i sezonu bez porażki.
      Ja z chęcią odpowiem na pytanie - teksty się podobają. Są napisane "z jajem", przybliżają kibicowi całą siatkarską machinę "od środka". Oby tak dalej.

      Usuń
  8. Ma Pan na prawdę fajne, trzeźwe spojrzenie na wiele spraw w siatkarskim świecie. Wydaje mi się, że właśnie takiej osoby potrzeba na Prezesa PZPSu. Ale póki co pewnie nic się nie zmieni i dalej będą tam siedzieć dziady...

    Pozdrowienia z Olsztyna i powodzenia w przyszłym sezonie ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tak jak w wielu dyskusjach, gdy brakuje argumentów przywołuje się Hitlera, tak w siatkarskich sporach, za Adolfa służy piłka nożna. O jacy ci kopacze źli, niedobrzy, a ile zarabiają! Zgroza! A ta nasza siatkówka taka biedna.... a kibice się biją!

    Sporty halowe w Europie nie osiągną takiej rangi jaką ma piłka nożna, sorry, ale to ona zjada 4/5 finansowo-medialnego tortu, zostawiając resztę dla siatki, ręcznej i kosza. Podziękujcie za taki stan rzeczy panom z federacji, którzy za chwilę mogą dopuścić mistrza San Marino do LM, bo poprą, bo się na wszystko zgodzą i wpłacą pieniążki na konto.

    Z resztą i u nas nie jest kolorowo, bo o ubiegłorocznym Euro w Gdańsku i Gdyni nie mieli pojęcia nawet mieszkańcy tych miast, a na mecze bez udziału Polaków trybuny świeciły pustkami. Nawet teraz we Wrocławiu pomimo tego, że kibice kupili bilety na dwa mecze to i tak olewali ten wcześniejszy, a działo się sporo nawet jeśli grały takie ekipy jak Łotwa i Słowenia.

    A pan trener niech pisze dalej, bo te wpisy ciekawsze od wynaturzeń co poniektórych tuzów siatkarskiego dziennikarstwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie porównam siatkówki do piłki nożnej, którą uwielbiam :). To z założenia jest błędne. Nie będę porównywał zarobków, bo to też nie ma sensu. Zdaję sobie sprawę, że w najbogatszych krajach jak USA, Wielka Brytania, Niemcy czy Francja to dyscyplina nr ...sam nie wiem :),ale na pewno daleko.

      Usuń
    2. Nie chodziło mi o wpis Trenera, ale o wpis kogoś wyżej. Sympatia do jednej dyscypliny nie wyklucza sympatii do drugiej, ale zauważyłem trend do tzw. hejtu kibiców siatkówki na football. A przecież nawet Winiar w sobotę chce szybko mecz skończyć żeby finał Ligi Mistrzów zobaczyć ;) z resztą kto nie chce?!

      A co do UK, to komentator BBC w czasie IO w Londynie powiedział, że ich męska drużyna siatkówki może nawet w turnieju żeńskim wystąpić, bez różnicy i tak będzie na końcu ;)

      Usuń
  10. Kompletnie nie rozumiem polityki CEV-u, który po raz kolejny pokazuje, że jest naprawdę skostniałą federacją. Trzeba mieć tylko nadzieję, że kiedyś to się zmieni, ale w sumie jak to mówią nadzieja matką głupich :( Nie wiem co by musiało się stać, aby w końcu coś się zmieniło, pewnie bojkot Challenge Cup nic nie da. Szkoda tylko, że polskie zespoły muszą dla własnego dobra rezygnować z udziału w europejskich pucharach, zwłaszcza biorąc pod uwagę ogromną walkę o to 5 miejsce w tym sezonie :) Z Ligą Mistrzów również przesadzają... Bezsensowne powiększanie jej do 30 zespołów, dokoptowywanie słabych drużyn, przez co rywalizacja w grupach traci na wartości i atrakcyjności... Zamiast tego faktycznie mogliby zrobić eliminacje do LM dla słabszych drużyn, no ale cóż.. To CEV, czego się tu można spodziewać...
    PS. Naprawdę z wielką przyjemnością czyta się Pańskie wpisy. W końcu można dowiedzieć się czegoś zza kulis :) Pozdrawiam i czekam na więcej :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście uważam, że bojkot Challenge ma sens, ale tylko w przypadku, gdyby zrobiły to wszystkie/prawie wszystkie ligi. Niestety dla zespołów z mniejszych lig nawet taki challenge, do którego trzeba dopłacać to jest wydarzenie, bo grają o europejski puchar. Nie ważne jaki, ważne że puchar i z europy.
      Także to z czego my oraz Niemcy zrezygnowaliśmy dla oszczędności, inni przyjmą z pocałowaniem ręki. I w takiej sytuacji CEV nie zareaguje, bo kaska i tak wpłynie, a czy będzie grać jakiś Kragujevac bądź Piyango Ankara, czy PW Warszawska, Cuneo, czy Niżny Nowogrod, to już bez znaczenia. Hajs się zgadza - CEV zadowolony.

      Usuń
    2. Racja :) W pełni się zgadzam. Na CEV-ie nic nie zrobi większego wrażenia. Jak kluby chcą wywalać kasę, tracić czas na przejazdy to ich wybór. Najgorsze jest to, że właśnie choćby polskie zespoły biły się na śmierć i życie o to 5. miejsce. Jedynym plusem z tej sytuacji jest to, że zaoszczędzą pieniędzy i będą mogły ściągnąć lepszych zawodników. Coś za coś... Jestem ciekawa co nasz kochany CEV jeszcze wymyśli, bo ich stać chyba na wszystko... Szkoda tylko, że w tym momencie rywalizacja stricte sportowa schodzi na dalszy plan...

      Usuń
  11. Ja mam pytanie zupełnie z innej beczki, na temat trochę stary i nieaktualny, ale bardzo ciekawi mnie Pana opinia. Co sądzi Pan o powołaniach do kadry u-22 i braku powołania dla Artura Szalpuka? Kadra miała być budowana na przyszłoroczne MŚ do lat 23, a mimo to jest paru starszych zawodników, którzy z przyczyn oczywistych na nie nie pojadą. Co Pan o tym myśli?
    A jak realnie ocenia Pan szansę chłopaków w Lidze Europejskiej? Grając z takimi przeciwnikami mają szansę wejść do Final Four?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Artur Szalpuk wraz z kadrą Jacka Nawrockiego w sierpniu grają Mistrzostwa Świata inaczej z pewnością Andrzej by go powołał . Pomysł z kadrą B jest tak skonstruowany, aby zawodnicy jak najwięcej grali i wynik nie będzie najważniejszy, choć zapewne będą grać o pełną pulę. Ja popieram ten ruch związku całym sobą i uważam kadrę B za idealne miejsce dla młodych i wyróżniających się

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Wiem, wiem. Czekaliście z niecierpliwością. Miałem ostatnio trochę roboty i masę wrażeń. Dodatkowo przez ten cały czas próbuję skompletować mój zespół, ale to oczywiście nie usprawiedliwia mnie od systematyczności. Jak część z Was zauważyła dokooptowano mnie do sztabu reprezentacji i mogłem od środka przyglądać się pracy zawodników, trenerów, skautów, fizjoterapeutów, lekarzy i wszystkich ludzi którzy całymi dniami i nocami pracują przy naszej kadrze. Oczywiście wszyscy mi zazdrościcie, bo macie czego. W trakcie tego tygodnia nieustannie targała mną jedna myśl : „Czy istnieje jakaś typowa szkoła siatkówki dla danego kraju?” Czy mamy szkołę włoską, rosyjską, polską, brazylijską czy amerykańską? Czy są obecnie, aż tak wielkie różnice, aby tą opinię podtrzymywać? Sądzę, że nie. Nie w obecnych czasach i nie w przepływie myśli trenerskich po całym świecie. 20 lat temu kiedy rozpoczynałem przygodę ze siatkówką takie różnice oczywiście były. Mówiono o szkole radziecki
     Transfery...plotki...transfery. Przedstawię Wam dzisiaj schemat pracy klubów ,agentów,dziennikarzy i zawodników w najgorętszym okresie transferowym ,czyli dokładnie teraz . Wiadomo jak działają firmy, a takimi kluby sportowe są. Liczę ile mam, na co mnie stać i co chcę osiągnąć. Później wysyłam informację do agentów kogo potrzebuję i za jaką kaskę. Agenci podsyłają propozycje i zaczyna się selekcja . W siatkówce praktycznie nie obowiązuje kwota transferowa. Bardzo rzadko zawodnik ma wpisaną kwotę za którą może odejść w trakcie obowiązywania kontraktu. Zazwyczaj polega to na wykupieniu całego kontraktu i pewnie jakiejś górki . W poprzednim sezonie biznesmeni z Ankary wpadli do Trento wyciągnęli książeczki czekowe i wskazywali palcami. Bierzemy tego, tego, tego i tego . Jak pisałem wcześniej takie sytuacje zdarzają się raz na kilka lat, oczywiście na taką skalę. Kilka lat temu właściciel drużyny z Rzymu postanowił wykupić najlepszych zawodników grających we Włoszech wraz z cał