Dwa słowa o dzisiejszym meczu. Jak przepowiedziałem Serbia się obsrała i pękła. Tyle o meczu. Więcej się działo wokół. 1. Ceremonia otwarcia przyjemna. Sprawnie, bez dłużyzny ogólnie przyjemnie. Nie wiem, czy czasem też tak macie z piosenkami, ale nie daje już rady z Donatanem i Cleo. Mam już po prostu dosyć. Jak jeszcze raz usłyszę Słowian to zrobię sobie lub komuś krzywdę. Narzekałem trochę ba Margaret, ale dzisiaj nucąc „Do góry ręce wznieś, dopóki piłka w grze” zrozumiałem przesłanie. Ma być lekko, rytmicznie i nie skomplikowanie. I jest. 2. Pożegnanie Gruchy rewelacja. Nie wyobrażam sobie lepszego momentu. Piotrkowi łezka się zakręciła, ale ja się nie dziwię. Kto by się nie wzruszył gdyby 60tyś ludzi skandowało twoje nazwisko. Pamiętam Gruchę kiedy przychodził do BBTS Bielsko z Hejnału Kęty. Chude to takie przyszło do mojego liceum, a teraz jest jedną z największych siatkarskich sław wszechczasów. 3. Gwizdy przy prezentacji rosyjskiej